Lot z New Delhi na Goa trwał ok dwóch i pół godziny. Porównując to do Europy to taki sam czas trwa przelot z Warszawy do Paryża. To pokazuje że Indie to ogromny kraj. Wylądowaliśmy na porcie lotniczym Goa w nocy. Wychodząc z lotniska, mimo nocnej pory uderzyło mnie ciepłe powietrze. Tam powinna czekać już na nas wcześniej zamówiona taksówka, jednak jak to w Indiach dla niektórych czas płynie wolniej. Taksówka podjechała po 30 minutach, zapakowaliśmy się do dużego samochodu. Usiadłam na końcu i dzięki temu mogłam podziwiać drogę. Do pokonania mamy około 60 kilometrów. Po półtorej godziny dotarliśmy do miasta, w którym spędzimy najbliższych kilka dni.

Mimo lekkiego zmęczenia po podróży moje emocje są tak duże by pójść jeszcze na spacer po okolicy. Kilka kroków od domków w którym się zatrzymaliśmy była plaża.
Rano postanowiliśmy, że się przeprowadzamy do bambusowych domków bliżej plaży. Dzięki temu do plażowych restauracji i samej plaży mieliśmy zaledwie kilka metrów. Nasz domek był dosyć przewiewny z lekką konstrukcją. W środku duże łóżku z ogromną moskitierą. Z tyłu pleciona ścianka która osłaniała prysznic i toaletę. Było całkiem przytulnie.

Po przeprowadzce czas na śniadanie i leniwy spacer po okolicy. Idąc plażą natknęłam się na pierwszą krowę, która delektowała się ciepłem słonecznym. Skręcając w stronę miasta pojawiły się wąskie uliczki ze straganami na których można było kupić prawie wszystko. Ceny zawrotnie niskie, jednak trzeba było uważać, bo czasami sprzedawcy widząc turystę podnosili czterokrotnie cenę.
Idąc od sklepu do sklepu trafiliśmy na malowanie henną. Do dziś praktykowane jest w wielu krajach, lecz wzory są różne. Te hinduskie są malowanie głównie w oparciu o motywy roślinne. Sztuka henny najbardziej kojarzona jest w kobietami, które w ten sposób dekorują swoje ciało – głównie ręce i stopy. W obecnych czasach stało się to modne i na ulicach można spotkać kobiety, które takie tatuaże henną wykonują.
Gdy zbliżał się wieczór zauważyłam, że spora grupa ludzi zaczęła rozstawiać stragany zaraz przy linii brzegowej morza.
Południowe Goa jest tropikalne, relaksujące i beztroskie. To ponad 100 kilometrów linii brzegowej, piękne plaże, ciepłe morze oraz niskie ceny. Miasto w którym się zatrzymaliśmy nazywa się Arambol. Jest tu dużo straganów, sklepów, bambusowych domków przy plaży i różnych propozycji warsztatowych. Każdego dnia można robić coś innego.
Goa to całkowicie inne Indie. Ludzie mają tutaj inny styl życia i inne problemy. Jest odmienne tempo życia. Mieszańcy nie pędzą tak jak w stolicy i nie widać już aż tak drastycznych kontrastów – brudu, hałasu i krzyków. Czas tutaj płynie wolniej.